Słodki Cham Słodki Cham
160
BLOG

Kształcące podróże

Słodki Cham Słodki Cham Rozmaitości Obserwuj notkę 0

          O podróżach się mówi, że ponoć kształcą. Coś w tym jest. Na wydłużony weekend z końca maja wybraliśmy się we dwoje niepełne 200 km do rodziny w bydgoskie do urokliwej miejscowości Sicienko. Wczoraj wracaliśmy. Nie wdając się w szczegóły namawiam wszystkich podróżujących autem, a korzystających z nawigacji, do niezawierzania ślepego w ten wynalazek. Choć w 95% ten gadżet się sprawdza, bywa, iż prowadzi na manowce. Np. w bagno lub do lasu pełnego rozwścieczonych dzików :-) . Oczywiście ja się dzików nie obawiam, to one obawiają się mnie, na co mam dowód w postaci takiej, iż będąc w owym lesie nie ujrzałem ani jednego – tchórze… No ale co wtedy, gdy autem kieruje kobieta w zaawansowanej ciąży z trójką dzieci do lat 5? Czasem taka nawigacja chce być „w porządku” i zamiast 10 kilometrowej normalnej asfaltowej drogi przez las, jasno sugeruje 25 -kilometrową drogę przez 350 tysięczną Bydgoszcz. Mówiąc wprost – przy kierowaniu się nawigacją namawiam do rzeczy ciężkiej, mianowicie do myślenia i zwracania uwagi na znaki. Wracając do domu i rozkoszując się pięknem Borów Tucholskich ujrzałem tablicę z nazwą miejscowości Zielone Wzgórze. Szkoda, że na chwilę się nie zatrzymaliśmy i nie cyknąłem fotki. Wszak jechałem z Anią. Stanęłaby przy znaku i byłaby „Ania z Zielonego Wzgórza” :-) . Kiedyś, gdy dorastające panny czytały książki, była to dla każdej z nich lektura obowiązkowa wręcz. Dziś dorastające panny piją wódkę, siedzą przed kompem i uprawiają… ziemię, jeśli są ze wsi. No ale chyba nie wszystkie, wierzę, że są takie, które powieść L.M. Montgomery czytały i wiedzą, o czym piszę… ;-) . Po pewnym czasie dotarliśmy do leśnego parkingu przy miejscowości o pięknej nazwie – Wolność. Zdumiony zbudowaniem w Polsce, na leśnym parkingu, schludnego murowanego WC (dołączam zdjęcie) postanowiłem z niego skorzystać. Szybko zostałem sprowadzony na ziemię. Nazwa miejscowości niestety okazała się radosnym eufemizmem. W kwestii załatwiania potrzeb fizjologicznych wolności nie było, albowiem wejścia do owego przybytku, zarówno męskiego, jak i damskiego, były solidnie zaspawane. Nawet ja, człowiek, który się dzików nie boi, nie byłem w stanie sforsować drzwi. I tak sobie pomyślałem, że na pewno jestem w Polsce, że ani na chwilę nie tracę tej pewności. Bo natknąłem się na spryt Polaka. Jest wrażenie, gdy sie zobaczy murowany kibel w środku lasu? Jak najbardziej, w Niemczech, czy innych zachodnich krajach rzadko takie fajne widywałem. Jest czysto i schludnie? Jest, bo elegancko zaspawane i hołota nie brudzi. Pełen szacun! A ja? Poszedłem sprytnie w krzaki. Szczęście, że o drobiazg chodziło, i nie musiałem się rozglądać za liśćmi łopianu ;-) . Gdy po kolejnych kilku kilometrach wjechaliśmy do miejscowości Warszawa, byłem już czujny. Ani na chwilę nie uwierzyłem, że to nasza stolica i słusznie. To nie była stolica, na co poza niezgodnością położenia geograficznego wskazywał choćby brak Pałacu Kultury i Nauki. Swoją drogą szkoda, że takowym brakiem nie charakteryzuje się  „prawdziwa” Warszawa. Wszyscy esteci by odetchnęli z ulgą, gdyby tego koszmaru – podobnie jak w Warszawie pod Chojnicami – nie było. W radosnym humorze, nieco po 19 dojechaliśmy do prawdziwej stolicy Polski, jaką z niewiadomych mi przyczyn nie jest Lębork. Tu mój humor zmienił się w radość. Okazało się, że nowe rondo na osiedlu Zatorze zostało nazwane imieniem Danki Siedzikówny „Inki”. Super! Oczywiście tym razem piszę bardzo poważnie – marzyłem, by w moim mieście jakieś rondo, skwer czy ulica zostało nazwane imieniem tej młodej bohaterki. Marzenie się spełniło :-) . Widzicie – taka krótka podróż, a tyle ciekawych spostrzeżeń. Podróże naprawdę kształcą! Ruszajcie w trasę!

Mam 43 lata. Mieszkam w niedużym miasteczku na Pomorzu. Interesuję się polityką, sztuką, filozofią, psychologią, ekonomią, sportem, erotyką. Kocham Polskę. Lubię pisać. Mój blog: www.wielka-polska.blog.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości